Prosta rura z Powidza
– Tak, pracowałem nad moim Su 22 M4 aby zdobyć wyróżniającą się nagrodę na konkursie w Przeciszowie, w tej swoistej Mekce modelarzy kartonowych – mówi Marcin Klorek, nasz laureat.
Modele buduje, jak sam mówi „od zawsze”. Kupował je i kolekcjonował jego ojciec, ale jak wielu z naszych kolegów poprzestawał jedynie na dofinansowywaniu rozwijającej się wtedy branży modelarskiej. Jego 7-letni syn poszedł o krok dalej.
– Pierwszym moim modelem był Harvard, maszyna szkolna brytyjskich sił powietrznych. Miałem też dość długo trwający romans z plastikami ale po nieudanych próbach naniesienia pasów inwazyjnych na skrzydła „Mustanga” dałem z tym sobie w końcu spokój. Definitywnie. I dobrze się stało. Na półce ma w domu 23 ukończone modele samolotów. To maszyny śmigłowe z okresu II wojny światowej. Teraz postanowił zbudować odrzutowiec. Taką prostą rurę. Oczywiście, prosta to może i ona jest, ale składa się z 380 części plus dalsze o tym samym oznaczeniu, ale lewe i prawe. Tak zaprojektował to dla wydawnictwa Answer Marcin Straszewski. Praca nad samolotem trwała prawie rok. Jak wyjaśnia sam Marcin Klorek, poprzechodzi w tym czasie cztery psychiczne etapy budowy:
Pierwsza faza to oczywiście zachwyt. Potem nadchodzi czas na znużenie, po nim złość. Aż w końcu, gdy model stoi już na stole, ponownie zanurzasz się w opary zachwytu. Jest, jest, jest! Model okazał się bardzo dobrze spasowany, nie zaskakiwał niedoróbkami, miał w sobie spore pole do wprowadzania uzupełnień. Na przykład ma, wpasowany w osłonę wlotu powietrza, nadajnik laserowej stacji celowniczej.

Aby urealnić jej wygląd posiłkowałem się materiałami, jakie posiadał mój kolega z Wojskowych Zakładów Lotniczych Nr 2 w Bydgoszczy. Oczko stacji zrobiłem z obiektywu wymontowanego z aparatu komórkowego, a podkleiłem czerwonym kawałkiem plastiku jaki znalazłem na ulicy po samochodowej stłuczce. Samolot otrzymał także charakterystyczne lusterko wsteczne na osłonie kokpitu, w kabinie zasiada pomalowany akrylami pilot.
To jedyne miejsce gdzie Marcin użył farb. Reszta jest starannie zadrukowana. Ma jeszcze kilka dodatkowych elementów sprawiających, że idealnie odwzorowuje autentyczną maszynę powidzkiego pułku. Podejmując się jego budowy trzeba jednak uważać. Nie jest prosty w budowie, chociażby z uwagi na centralną część kadłuba, zawierającą mechanizm składania skrzydeł w locie. Najtrudniejszym elementem okazało się jednak innowacyjne osadzenie modelu na stelażu. W kadłub trzeba było wmontować podłużny, metalowy element. To właśnie on jest przyciągany przez magnes podstawki. Tym samym można model spokojnie z niej w każdej chwili zdjąć, postawić na stole, bez wyjmowania śrub czy innych wzmocnień naruszających konstrukcje.








– Jakie plany? Powracam do samolotów śmigłowych – mówi Marcin Klorek – Tym razem będzie to japoński samolot rozpoznawczy marynarki wojennej Nakajima C6 N1 Saiun. Piękna, smukła maszyna, z trzyosobową załogą siedzącą w bogato oszklonej kabinie. To właśnie mnie w nim pociąga jak i fakt, że i tym razem jest to model wydawnictwa Answer opracowany przez Łukasza Fuczka. Powrót za rok ? Oczywiście, tyle miej więcej czasu zajmie mi budowa. Akurat abym zdążył na kolejny konkurs w Przeciszowie.
Marcin Klorek jest członkiem Inowrocławskiego Stowarzyszenia Modelarzy Redukcyjnych. Szczecińscy modelarze z Paprykarza przyznali samolotowi szturmowemu Su-22 M4 wyróżnienie za najciekawszy model wystawy zarówno za staranność wykonania, jak i szczegółowe odwzorowanie wszystkich detali maszyny.
Rozmawiał: Tadeusz Cieślak
Zdjęcia: Łukasz „Lukee” Babczyński