Z lupą w ręku
Lupa leży na stoliku. Taka czarna, standardowa. Ktoś ją tam specjalnie położył, obok karty zgłoszeniowej. Po co? Zaciekawiony biorę do ręki, patrzę. Trzeba jednak jeszcze się solidnie nachylić aby zorientować się, co tam widzę. To motocykl BMW z przyczepą, taki jak na wielu wojennych filmach, nie większy od paznokcia na kciuku. Nie wiem jednak, czy faktycznie ma zamontowany karabin maszynowy. Oczy już nie te…
A za plecami szereg stołów. Na nich czołgi, samochody, pociągi. Nie brakuje samolotów, śmigłowców. Pod ścianami figury rodem z baśniowych opowieści. Jest pośród nich, a jakże, naturalnej wielkości Lara Croft z gry „Tomb Raider”. O budowlach nawet nie wspominam, bo nie bardzo się na nich znam.
Gdzie oczy skierować?








W kolebce kartoniarzy
Tak zaczyna się moja przygoda z Przeciszowem. Chciałem przyjechać tu od lat, ale jakoś zawsze nie wychodziło. A Przeciszów po raz dwudziesty czwarty udowadnia, że jest mekką kartoniarzy. Po pierwsze z uwagi na ilość zgromadzonych tu modeli z kartonu oraz samych modelarzy, po drugie ze względu na renomę, jaką cieszy się w tym środowisku. Jeżeli więc do tej pory nie byłeś na tym akurat konkursie to żałuj, bo jest na co popatrzeć.
Około 11:00 w sobotę jest jeszcze sporo wolnego miejsca na stołach. Ale już o 12:00 zaczyna się robić ścisk. A kart zgłoszeniowych jakby nie ubywało.
– Nie ma gdzie postawić? – mówi Łukasz Fuczek, główny organizator. – Nie przejmujcie się tym absolutnie. Zaraz będzie.
I tak zapóźniony F-22 ląduje nad stojącym F-16, skrytym w szklanej gablocie. To samo z MiG-23, skojarzonym piętrowo z amerykańskim Skorpionem. Morska odmiana F-4B musi podzielić się ciasną powierzchnią betonowej podkładki z północnowietnamskim MiG-21. Organizatorzy co rusz przesuwają i układają modele, tak aby miejsca wystarczyło dla wszystkich. Nie lepiej na podwyższeniu dla publiczności, gdzie są stanowiska okrętów i statków. Niektóre, te mniejsze, giną po prostu pośród wielkich gablot pancerników. Ilość modeli po prostu przytłacza.
Pośród naprawdę wyrafinowanych modeli na stołach nie brakuje tych najprostszych. Karty startowe opatrzone są informacją – młodzik, junior. Niektóre modele proste, niewprawne cięcia, ślady kleju, kiepskie podmalowania… Nie brakuje też takich, których jakości wykonania nie powstydziłby się niejeden siwowłosy weteran.
Osobne miejsce zajmują modele klasy vintage. Sklejone ze starych wydań „Małego Modelarza”, przy zastosowaniu technik z minionej epoki. Ich wygląd daleko odbiega od tego, do czego przyzwyczaja nas GPM czy Answer. Oj, mocno odstają. Ale…
– Tylko spójrz – mówi jeden z pasjonatów gatunku – tylko spójrz. Wydanie z marca 1968, cudo. Udało mi się dokupić do kolekcji.
Wyciąga dla mnie poszarzały egzemplarz z plastikowej okładki. Te kolory, ta gramatura, no i ten zapach.
– Piękny, prawda? Piękny…






























Trudny los kartoniarza?
Od dawna mówi się o powolnym zaniku tej dziedziny zabawy i rekreacji. Modelarstwo kartonowe, i nie tylko one, zmaga się z naciskiem komputerów, smartfonów, ideą „wszystkiego od razu”. Trudno zainteresować młodych ludzi wielogodzinną dłubaniną.
– Co mam mówić – wyjaśnia jeden producentów. – Jak oceniam moje obroty, w stosunku do minionych lat, to jest to spadek o jakieś 70 procent. Moim zdaniem w ciągu najbliższych 10 lat, modelarstwo kartonowe będzie niszową dziedziną dla nielicznych.
– Sam spójrz – dodaje drugi – posiwiałe włosy, długie brody, jak na zjeździe weteranów. Kto tu jest? Ci z wieloletnim doświadczeniem. Karton, wbrew pozorom, to nie jest prosty materiał.
– W ciągu ostatnich dwóch, trzech lat – przytacza przykład kolejny – cena dobrej jakości drukarki 3D spadła trzykrotnie, a jednocześnie jej jakość poszła w górę o rząd wielkości. Klikasz i masz. Po co dłubać godzinami.
Nie są to opinie odosobnione. Podobne uwagi można usłyszeć na innych konkursach. To trochę jak z tymi uwagami na temat roli czołgów na polu walki. Pogrzebano ich idee kilkakrotnie. Jak jednak przychodzi co co czego… Na razie więc, patrząc na to co widzę teraz w Przeciszowie, wydaje się, że branża ma się nieźle. Widomym dowodem wydaje się być obecność wielu wydawców, czy to krajowych czy zagranicznych, takich jak Answer, GPM, WAK, Model KOM, proArte, Dom Bumagi, Avangard, Kartonowa Kolekcja, Extra Model, WMC Model, JSC, Papierowy Konstrukt… Każde z wydawnictw stara się zaprezentować swoje nowości. Niekiedy aż trudno obok nich przejść obojętnie.
Czas oceny i deszcz medali
Nadchodzi w końcu ten moment, kiedy sala powoli pustoszeje. Czas oceny. Pochylone postacie krążą powoli po sali. Skupieni, z uwagą spoglądają na kolejne modele. Mijają godziny.
– Powiem ci – mówi mój kumpel – nie chciałbym być tu sędzią. Nie wiem, czy byłbym obiektywny.
Na szczęście w Przeciszowie każdy może sobie pozwolić na odrobinę subiektywizmu – dzięki nagrodzie publiczności. Wystarczy tylko wpisać na karteczce numer startowy wybranego kartonowego cuda i wrzucić do przygotowanego pudełka. Zadecyduje prosta większość głosów.
W niedzielę robi się bardzo tłoczno, zwiedzających nie brakuje. To już tradycja, że lokalsi pojawiają się dopiero w drugim dniu imprezy. Wtedy zapełnia się sala, przychodzą dorośli, także z dziećmi.
– To proste, zawsze po dzwonach – wyjaśnia jeden z mieszkańców. – Ludzie wychodzą z kościoła i idą do domu kultury. Tym razem na wystawę modelarską.
Upływają godziny, a ruch wcale nie jest mniejszy. Wszystko wskazuje na to, że impreza na stale wpisała się we wrześniowy rozkład dnia.
Jak zawsze festiwal kończy się rozdaniem pucharów, nagród i medali. Tych ostatnich jest po prostu deszcz. Organizatorzy podzielili zmagania na wiele klas, starają się docenić wkład pracy każdego z modelarzy. Bo jak tu zestawić ze sobą naturalnej wielkości postać bohaterki komiksu z maleńkim pojazdem czterokolorowym? Tak więc jeżeli masz pomysł, jesteś cierpliwy i przyłożysz się do pracy, w Przeciszowie na pewno Cię zauważą. I tym razem modele ze Szczecina doczekały się medali, których łącznie zdobywamy pięć, zarówno w kategorii wiekowej seniorów, jak i młodzików, co cieszy podwójnie.




Nagroda SPM
Tym razem wybór paprykarzowego wyróżnienia za najciekawszy model konkursu nie jest łatwy. Ilość modeli zasługujących na tę nagrodę jest spora, dyskusje który nagrodzić wyjątkowo burzliwe. Ostatecznie decydujemy się przyznać nagrodę maszynie, która zwróciła naszą uwagę na samym początku – znakomitej makiecie samolotu szturmowego Su-22 M4, której autorem jest Marcin Klorek z Inowrocławia. Jak się okazało, była specjalnie budowana na imprezę w Przeciszowie!



Do syta
Kilka ciepłych słów należy się bistro „Do Syta”, które podczas całej imprezy karmi modelarzy i gości. Pyszne, urozmaicone jedzenie i bardzo miłe, uczynne panie z obsługi sprawiają, że każdy może poczuć się tam wyjątkowo. Warto też wspomnieć o wspaniałym żurku, który serwowany jest wszystkim modelarzom – prosty, ale niezwykle smaczny, z pajdą świeżego chleba, idealny na chwilę odpoczynku w czasie intensywnego dnia.
Nie brakuje również wieczornej integracji. Choć uczestnicy tłoczą się jak modele na stołach wystawowych, to atmosfera jest lekka i przyjemna. Czekają ławki pod parasolami, a nawet leżaki – można usiąść, porozmawiać i złapać chwilę wytchnienia.




Przeciszów po raz kolejny pokazał, że jest miejscem wyjątkowym dla modelarzy kartonowych. To tutaj spotykają się pasja, kunszt i ogromne serce do tego hobby. Niezliczona ilość modeli, serdeczna atmosfera i gościnność organizatorów sprawiają, że każdy, kto choć raz tu zawita, chce wracać. Dla nas był to czas pełen inspiracji, spotkań i radości ze wspólnych sukcesów – i już dziś możemy śmiało powiedzieć, że czekamy na kolejną edycję.
Opracował: Tadeusz Cieślak
Zdjęcia: Łukasz „Lukee” Babczyński, Krzysztof Kopczyński